Szalejąca obecnie epidemia koronawirusa, wywołała niespotykaną  dotąd sytuację w naszym kraju. Jednak najgorsze chyba przed nami. Najtrudniej jest w służbie zdrowia. Włodawski szpital o tym doskonale wie. Dlatego starosta włodawski od tygodni mobilizuje swoich pracowników, jak i jednostki podległe do włączenia się w pomoc szpitalowi. Bo brakuje tam nie tylko sprzętu, co przede wszystkim ludzi, w tym często do najprostszych czynności.

Sytuacja jest naprawdę dramatyczna – mówi starosta włodawski Andrzej Romańczuk. – Dlatego też robimy wszystko, co w naszej mocy, by pomóc szpitalowi w walce z koronawirusem. Wiemy bowiem, że stoimy przed obliczem chyba największego kryzysu gospodarczego w historii i największej zapaści naszej służby zdrowia.

Wśród form pomocy szpitalowi wymienia się m.in. codzienne wożenie próbek przez kierowców starostwa i jednostek podległych czy przywożenie butli z tlenem, którego wciąż brakuje. Bo trzeba pamiętać, że w szpitalu brakuje nie tylko lekarzy i pielęgniarek, ale również tych, którzy muszą codziennie wozić wymazy do Lublina. Równie gigantycznym problemem okazał się w ostatnich dniach brak tlenu medycznego. Nie tylko nie ma go skąd brać, ale nawet jeśli gdzieś cudem uda go się zarezerwować, to trzeba szybko znaleźć kierowcę i samochód, by te butle szybko przywieźć. Pracownicy ekipy technicznej starostwa i jednostek pracują też przy pracach konserwatorskich i technicznych w szpitalu. Jeszcze inną formą jest oddelegowanie pracowników do włodawskiego Sanepidu, który w ostatnich tygodniach czy nawet miesiącach przeżywa trudne dni. Bardzo wdzięczny za tę pomoc jest zarówno inspektor stacji Mariusz Januszko, jak przede wszystkim dyrektor SPZOZ Teresa Szpilewicz. Ich zdaniem w tak krytycznej sytuacji każda rzeczywista pomoc jest na wagę złota.