(24 lipca) Po okresie pandemii, dzięki zaangażowaniu starosty włodawskiego, Jarmark Holeński wrócił z rozmachem do kalendarza wydarzeń kulturalnych. Były nieprzebrane tłumy turystów, wielu wystawców i moc dobrej muzyki ludowej. Impreza połączona była z prawosławną liturgią.

Do ostatniej chwili ważyły się losy tegorocznego 24. Jarmarku, bowiem sam skansen chyli się ku ruinie, zaś chętnych do organizacji tej imprezy nie było. Sami pomysłodawcy państwo Karabowiczowie sami już nie mają siły pociągnąć tak kosztownej i czasochłonnej imprezy. W sukurs, by uratować Jarmark, przyszedł jednak starosta Andrzej Romańczuk, który pospołu z wójtem gminy Stary Brus Pawłem Kołtunem i dzięki błogosławieństwu arcybiskupa prawosławnego Abla zdecydował się reaktywować to wydarzenie. Jako że prawosławny odpust odbywa się w tym roku 24 lipca, na ten dzień zaplanowano więc tegoroczny Jarmark. Główny ciężar przygotowań do imprezy leżał na barkach Muzeum – Zespołu Synagogalnego we Włodawie, przy aktywnej pomocy Zarządu Dróg Powiatowych we Włodawie, starostwa i oczywiście państwa Karabowiczów wraz z innymi członkami Towarzystwa Miłośników Skansenu Kultury Materialnej Chełmszczyzny i Podlasia w Holi.

Atrakcji w niedzielę w Holi nie zabrakło, były m.in. wystawy malarskie, kiermasze, prezentacja smakołyków regionalnych oraz występy zespołów ludowych pogranicza.

Jarmark rozpoczął się o godzinie 9 kiermaszem. Było można obejrzeć i kupić rzeźby, wyroby garncarskie, kompozycje kwiatowe, wyroby ze słomy i wikliny. Nie zabrakło też staroci, potraw regionalnych, miodów oraz wyrobów z wosku. Były wyroby tkackie i kowalskie, dziesiątki wyrobów domowego i tradycyjnego pochodzenia. Szczególne zainteresowanie wśród turystów wzbudziła tradycyjna procesja wokół kościoła, w której uczestniczyły setki wiernych. Tuż po godzinie 13 na holeńskiej scenie w zagrodzie poleskiej skansenu pojawiły się ludowe zespoły śpiewacze z Chełmszczyzny, Podlasia i Ukrainy.

To jest naprawdę fenomen na skalę europejską, dlatego tak bardzo zależało nam, aby w tym roku jarmark się odbył – mówi starosta Andrzej Romańczuk, tylko dzięki któremu udało się w tym roku zorganizować Jarmark. – Takiego drugiego wydarzenie próżno szukać w całej Polsce. Dlatego też bardzo się cieszymy, że po przerwie Jarmark wrócił z przysłowiowym hukiem na mapę wydarzeń kulturalnych Lubelszczyzny. Niepowtarzalna atmosfera tego miejsca jest znana tylko tym, którzy tu są. Kto zaś raz tu przyjechał na pewno będzie chciał powracać co roku.

Jarmark w Holi po okresie pandemii wrócił na mapę wydarzeń. Przez dziesięciolecia rozkwitał i stał się jednym z najpiękniejszych polskich  jarmarków, a także  jednym z najważniejszych wydarzeń kulturalno-etnicznych polsko-ukraińskiego pogranicza.

Jarmark Holeński to bowiem wydarzenie kulturalne, religijne, międzynarodowe, to jeden z wielu sposobów ocalenia przed zapomnieniem tego, co nadbużańskie, to również sposób na szukanie jedności, pojednania bratnich narodów słowiańskich, to swego rodzaju „pomost porozumienia”.